piątek, 15 stycznia 2016

Nie-noworoczne postanowienia, czyli o wytrwałości i motywacji

Trochę już po nowym roku, ale to chyba optymalny czas do tego, aby napisać coś o noworocznych postanowieniach. Zapewne już połowa osób nie pamięta co tak właściwie sobie obiecywało i jakie cele miało zrealizować. Ale cóż, taki urok tych postanowień. Nie jestem ich fanem. Postaram się krótko opisać dlaczego.



1. Nowy rok to dzień jak każdy inny

Jeśli chcesz lub musisz coś zrobić, nie rób tego od nowego orku, tylko od zaraz. Naprawdę nie ma sensu czegoś odwlekać. Strzelam, że większość postanowień związana jest z dietą, siłownią i rzucaniem palenia. Po co czekać na zmianę daty? Ludzie robią tak, żeby nieco odwlec w czasie coś, czego tak naprawdę nie chcą robić. Rzucasz palenie? Zacznij dziś. Chcesz się zacząć odchudzać? Zacznij w święta, jeśli przetrwasz ten okres to będzie Ci znacznie łatwiej już w styczniu.



2. Motywacja

Nowy rok daje niektórym osobom sporą dawkę motywacji. Z tą nieszczęsną motywacją jest jednak tak, że nie da się żyć cały czas w pełni nakręconym na postanowienia. Zerknijcie na jakichś mówców motywacyjnych. Aż kipi od nich energia jak są na scenie. Ale wyobrażanie sobie, że oni tak żyją 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu? Nie, tak nie jest, układ nerwowy by tego nie wytrzymał. Aby wytrwać w postanowieniach nie ma co czekać na jakieś wielkie pokłady motywacji, tylko wyrobić w sobie przyzwyczajenia. To przyzwyczajenie, które jest drugą naturą człowieka, pozwala na realizowanie celów.



3. Cele mniejsze i większe

Od nowego roku zacznę biegać, skakać, pływać, jeździć na rowerze, schudnę 50 kg i nauczę się grać na 5 instrumentach. Niektórzy ludzie dowalają sobie takie wymagania na nowy rok, że od razu wiadomo, że nic z tego nie zrealizują, bo doba będzie dla nich zbyt krótka. Za to sporo lubią mówić o tym, co zrobią "kiedyś". To "kiedyś" jest strasznym wrogiem działania. Nie wybieraj sobie celów zbyt trudnym lub zbyt łatwych. Wybieraj takie, które prawdopodobnie uda Ci się zrealizować, ale będzie to wiązało się w jakimś stopniu z wysiłkiem. Dodatkowo warto już zawczasu zaplanować sobie jakąś fajną nagrodę za osiągi ;)

Jak to wygląda u mnie? No właśnie, mam prawie-że-noworoczne zmiany w życiu. Ale to nie przez magię zmiany daty, a dlatego, że się przeprowadziłem. Właśnie od nowego roku.

Zapuściłem się kompletnie, nie ćwiczyłem fizycznie przez chyba 2 miesiące. Przez ten czas też nie pilnowałem diety. Także kondycja zerowa, brzuch urósł do rekordowych u mnie rozmiarów (rekord życiowy). Motywacją do zmian jest już dla mnie samo spojrzenie na siebie w lustrze.

Z plusów - mieszkam teraz na wprost siłowni. W linii prostej jakieś 50 metrów. Eliminuje to problem "nie chce mi się dojeżdżać". Karnet już kupiony, od tygodnia wdrażam się znowu do wysiłku. Lekkie FBW na początek i cardio w dni nie-treningowe. Muszę się ogarnąć i jakoś wyglądać, bo za 5 miesięcy... ślub :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz